Przejdź do głównej zawartości

Tajemnice gdańskich kamienic


Po dosyć dużej przerwie wracam tutaj z nowym postem, który poświęcam mojemu ukochanemu polskiemu miastu, czyli Gdańsku. Można powiedzieć, że urzeka mnie w nim wszystko : historia, niepowtarzalny klimat, architektura. Najwspanialsza jest jednak bajkowa starówka, po której stąpając czuję się jak w innej rzeczywistości, gdy dodatkowo moja wyobraźnia zaczyna pracować i w głowie prezentuje mi się coś na kształt filmu, skleconego z mojej wiedzy i wyobrażeń, na temat tego, jak dawniej wyglądało życie na tych uliczkach. Dzisiaj jednak obudzę duchy kilku gdańskich kamienic. Skupię się na ich historiach oraz wyglądzie i zaprezentuję wam to, co udało mi się o nich dowiedzieć. 

Jako anegdotkę dodam jeszcze, że przy tworzeniu tego wpisu odgrzebałam swoje stare notatki z czasów liceum, gdy przygotowywałam się do roli przewodnika po Gdańsku na jednej ze szkolnych wycieczek. Ja, jak to ja, miałam ubiór dopasowany do tej okazji, w marynarskim stylu oraz z racji tego, że tamtego dnia padało parasolkę. Nie pełniła ona jednak swojej przypisanej funkcji chronienia od deszczu tylko, tak jak u rasowych oprowadzaczy, była czymś w rodzaju wskaźnika. Wskutek czego kilku zagranicznych emerytów zrobiło mi zdjęcia, myśląc chyba, że jestem prawdziwym przewodnikiem w przebraniu.😅

Klasycznie pod tekstem znajdziecie zdjęcia stylizacji, która została stworzona w większości z rzeczy znalezionych w second hand'ach. Podkreślam to specjalnie, by gorąco was zachęcić do częstszego odwiedzania takich miejsc i robienia tam zakupów, gdyż wtedy przyczyniamy się do tego, że zdatne do użycia ubrania, dobrej jakości, często o wiele bardziej oryginalne niż te z sieciówek nie lądują na śmietniku. Nie muszę chyba dodawać, że jest to o wiele bardziej przyjazny środowisku rodzaj zakupów. Jeśli chodzi o zdjęcia to zostały one zrobione podczas mojej ostatniej wizyty w Gdańsku, która miała miejsce w lipcu tego roku. Teraz już wiecie jak długo zwlekałam z opublikowaniem tego postu 😜

Zapraszam teraz do zagłębienia się w tajemnice gdańskich kamienic.



Dom Ferber’ów (Dom Adama i Ewy) 




Najbardziej tajemnicza z gdańskich kamienic, wokół której narosło wiele legend. Miejsce, w którym podobno krzyżowała się magia z siłami nadprzyrodzonymi. Moim zdaniem jest to najbardziej interesująca kamienica. Oczywiście, to co zaraz przeczytacie biorę z przymrużeniem oka, ale podobno w każdej legendzie jest jakieś ziarnko prawdy. Z drugiej strony, świat jest tak skomplikowany i niezrozumiały, że kto wie, może coś takiego faktycznie miało swoje miejsce.
Kamienica ta należała do jednej z najbardziej wpływowych rodzin Gdańska - Ferber'ów. Wywodziło się z niej 6 burmistrzów, wielu rajców i ławników oraz 2 proboszczów Kościoła Mariackiego w Gdańsku, z czego jeden z nich był biskupem warmińskim. 
Budynek powstał w 1560 r. na zlecenie Constantin'a Ferber'a, syna Eberhard'a Ferber'a (zwanego królem Gdańska). Obaj panowie byli kolejno burmistrzami miasta. Kamienica zbudowana była według szkoły manierystycznej. Miała być ucieleśnieniem bogactwa rodziny, która lubowała się w przepychu. Jednym słowem każdy przeciętny mieszkaniec Gdańska  przechodząc obok kamienicy miał poczuć się maluczki, gorszy, a zielonooka zazdrość miała zapukać do jego serduszka. 

Większość ludzi nie kojarzyła jednak kamienicy wyłącznie z blichtrem, tak jak chcieli Ferber'owie, a z klątwą, jaka według nich ciążyła nad kamienicą. Na te pogłoski wpływ wywarło kilka wydarzeń, które miały miejsce w tymże budynku. Pierwszym jest historia o dziecku, które wypadło z jego okna. Według legendy wydarzyło się to, gdy młody dziedzic rodu Ferber'ów stał na parapecie i oglądał paradę towarzyszącą wjazdowi króla do Gdańska. Chłopiec asekurowany był przez nianię. Niestety kobieta  zapatrzyła się na przystojnego młodzieńca znajdującego się w królewskim orszaku i rozluźniła chwyt, zapominając o dziecku. Malec zachwiał się i zleciał z trzeciego piętra. Uratował go kosz z kapustą stojący na przedprożu, który zostawiła tam służąca. Malutki Ferber na szczęście bezpiecznie w nim wylądował. 
W Bazylice Mariackiej możemy znaleźć epitafium nawiązujące do tego wypadku - na  górze ujrzymy figurkę spadającego dziecka. Zostało one ufundowane przez brata chłopca Johann'a Ferber'a.

Druga historia nawiązuję do felernego seansu spirytystycznego przeprowadzonego na zlecenie ówczesnego właściciela kamienicy, a dokładnie Gotfryda Ferber'a, będącego ostatnim przedstawicielem tego rodu. Gotfryd mimo swojej zamożności bardzo długo pozostawał kawalerem. Dopiero na starość ,,znalazł sobie żonę'' (zakładając, że ślub z córką zadłużonego u niego rajcy, będący formą spłaty długu można nazwać ,,znalezieniem sobie żony''). Czego nie trudno się domyślić, dziewczyna była dużo młodsza od kupca i niezbyt zadowolona z wymuszonego małżeństwa. W związku z tym, z czasem coraz bardziej interesowała się przystojnymi młodzieńcami, którzy gościli w ich domu. Gotfryd zaś, bez wzajemności bardzo kochał swoją żonę. Dlatego ciężko było mu ukryć swoją zazdrość i rozgoryczenie spowodowane jej zachowaniem. Rok po ślubie z nieznanych powodów dziewczyna zmarła. Miejscowi podejrzewali, że to mąż ją otruł z zazdrości. Gotfryd bardzo ciężko przeżył śmierć żony. Stary kupiec całkiem zwariował. Zaczął unikać ludzi i przestał interesować się swoim sklepem. Zaczął za to studiować magiczne księgi, gdyż zaplanował sobie przywrócić żonę z zaświatów. Chciał tym samym spowodować, że ludzie przestaną oskarżać go o morderstwo. Wszystkie jego samodzielne próby oczywiście na nic się nie zdały. Poprosił, więc o pomoc wykwalifikowanego medium z Wenecji. Mężczyzna zgodził się, jednak podał jeden warunek - podczas seansu w kamienicy nie mógł się znajdować nikt poza nimi. Gotfryd wyprosił, więc wszystkich swoich pracowników. Nieszczęście chciało jednak, że jego wierny, stary sługa bardzo zaciekawiony całym zajściem ukrył się wraz z psem w kominie w sieni domu. Włoch wyczuł, że w kamienicy znajdują się jacyś nieproszeni goście. Kiedy wszystko miało się zacząć jakąś nadprzyrodzona siła zabiła podglądaczy skrytych w kominie. Podczas seansu wśród przywołanych dusz pojawili się jako pierwsi Adam i Ewa, a za nimi korowód potępionych dusz, wśród których znalazł się i ojciec Gotfryda. Na samym końcu szła jego żona. Seans zakończył się tragicznie, gdyż jego pomysłodawca złamał zalecenia medium. Włoch nakazał, by kupiec nie kontaktował się ze zjawami, ten zaś zamiast posłuchać, padł przed żoną na kolana i zaczął błagać o wybaczenie, za zakłócenie spokoju jej ducha. Zjawa nie odpowiedziała tylko pomachała palcem i zniknęła, po czym rozległ się w kamienicy huk, a z komina zaczął wylatywać gęsty dym. Gotfryd przerażony całym zajściem stracił przytomność, gdy następnego dnia ocknął się nikogo w domu już nie było, walały się za to wszędzie fragmenty ciał psa i sługi. Kupiec ostatnimi siłami doczołgał się do okna i krzyknął przez nie ,,Litości dla nędznego grzesznika".
 Po tym pamiętnym wydarzeniu zlecono wyrzeźbienie na drzwiach kamienicy scenę wygnania pierwszych ludzi z raju, ku przestrodze innych. Mieszkańcy uważali, że drzwi te są siedliskiem złych mocy, co ciekawe pojawienie się tego elementu wpłynęło na powstanie nowego rytuału w Gdańsku. Mianowicie, gdy prowadzono skazańca na szubienicę, ten zatrzymywał się na chwile przed rzeczonymi drzwiami i w obecności towarzyszącego mu tłumu łamano nad jego głową biały kij, co symbolizowało koniec jego egzystencji w społeczności. Ta historia poskutkowała również pojawieniem się pierwszej nazwy tej kamienicy czyli ,,Dom Adama i Ewy''.  
Po śmierci właścicieli kamienica długo stała pusta, wierzono bowiem, że  jest zamieszkiwana przez dusze jej właścicieli, którzy pokutowali za swoje pełne grzechu życie. Dopiero po przebudowie kamienicy i usunięciu drzwi uznano, że klątwa przestała ciążyć nad kamienicą. Później otworzono w niej cukiernię. Jednak drzwi z podobiznami Adama i Ewy nie zniknęły całkiem. Zostały przeniesione do miejskiego ratusza. Tamtejsi gdańszczanie obwiniali je, a raczej rzekome złe moce w nich zamieszkujące, o wypadek, który wydarzył się w tymże budynku. Otóż latem 28 sierpnia 1879 r. z okna ratusza rzucił się, popełniając tym samym samobójstwo, Aleksander Grylewski, będący asystentem Jana Matejki. Artysta przeprowadzał pracę konserwatorskie w ratuszu i pracował dokładnie w tym samym pomieszczeniu, w którym znajdowały się rzeczone drzwi, co automatycznie wywołało takie, a nie inne podejrzenia u mieszkańców miasta. 
Szatańskie drzwi już nie istnieją, pochłonęła je II wojna światowa, tak samo jak i kamienicę. Ta którą możemy obecnie podziwiać jest już niestety tylko rekonstrukcją.
Na fasadzie kamienicy możemy dostrzec trzy herby: Rzeczpospolitej, Gdańska i Prus Królewskich, jednakże zostały one błędnie ułożone w trakcie rekonstrukcji. Wbrew kanonowi gdańskiej triady herbowej. Z godnie z tą zasadą to herb Rzeczpospolitej powinien znajdować się w centrum, nie zaś herb Prus Królewskich.


Kamienica Czirenberg'ów



Obok kamienicy Ferber'ów znajduje się Kamienica Czirenberg'ów, rodu z którego wywodziło się dwóch gdańskich burmistrzów. Nazwę kamienicy przypisuje się właśnie tej rodzinie, ponieważ zamieszkiwała te kamienicę najdłużej, jednak nie była jedyną jej posiadaczką. Przez kamienicę przewinęło się wiele rodów min. Kerl'ów i Freder'ów. Budynek został przebudowany w 1620 r. na styl barokowy przez Aleksander'a van de Blocke'a (wybitny architekt i rzeźbiarz tworzący w Gdańsku, odpowiedzialny m.in. za powstanie w Gdańsku Złotej Bramy, Fontanny Neptuna, Złotej Kamieniczki i dekoracji w Dworze Artusa). Artysta zachował jednak z oryginalnej fasady medaliony z głowami cezarów rzymskich z 1549 r. dzieła Piotra Ringering'a . Wśród ozdób kamienicy doszukać możemy się jeszcze herbu rodu Freder'ów, czyli żurawia z uniesioną kończyną, w której trzyma kamień. Zaś na samej górze budynku widnieją trzy łacińskie napisy: ,,Altae cadunt vitiis'', ,,Pro invida'', ,,Virtutibus infimae surgunt''. Można je wszystkie razem przetłumaczyć jako ,, Rzeczy wielkie upadają przez zazdrość, wzrastają dzięki cnotom''. Natomiast napis środkowy tłumaczony samodzielnie oznacza ,, Dla zazdrości''. 
Obecnie możemy podziwiać jedynie powojenną rekonstrukcje tej kamienicy.


Dom Schlüter’a (Dom Enden’ów) 



Wczesnobarokowa kamienica, będąca jednym z najważniejszych zabytków Gdańska, gdyż jest jedną z nielicznych kamienic, której fasada przetrwała w całości II wojnę światową. 
Źródła podają dwie nazwy, pierwsza nawiązuję do Andreas'a Schlüter'a starszego (niemieckiego rzeźbiarza i architekta działającego w Gdańsku) domniemanego twórcy kamienicy, druga zaś do Hansa van Endena jej właściciela. 
W 1613 roku Hans van Enden zakupił 3 parcele przy ulicy Piwnej (w jednej znajdowała się dawniej łaźnia miejska) i zaplanował wielką budowę. Prace ruszyły w 1638 roku. Dwa lata później w 1640 r. kamienica była już gotowa, jednakże jej właściciel nie dożył tego momentu, do finalnego efektu doprowadziła jego żona Elżbieta.
W zdobieniach kamienicy możemy dopatrzeć się m.in. : medalionów z wizerunkiem Aleksandra Wielkiego, Heraklesa, Zygmunta III i Władysława IV, wyobrażenia takich cnót jak: miłość, mądrość, pobożność i sprawiedliwość, a także uosobieni ras ludzkich i czterech temperamentów. Szczyt kamienicy zwieńczony jest wyrzeźbionym w piaskowcu lwem stojącym na tylnych łapach, wspierający się przednimi na kuli - nawiązuję on do herbu rodu Endenów. Stworzenie tych elementów przypisuję się właśnie Andreas'owi Schlüter'owi. 
Godnym uwagi jest również fakt, iż przedproże kamienicy powstało dużo później, bo ok. roku 1750. Jego autorem jest Johann Heinrich Meissner (wybitny rzeźbiarz działający w Gdańsku w XVIII w.). Przedproże prezentuje styl rokokowy.


Kamienica róg ul. Długiej i Tkackiej




Na jej fasadzie znajdziemy dwie łacińskie sentencje Pompejusza: ,,Navigare necesse est'' i ,,Vivere non est necesse'', co razem tłumaczone daje ,, Żeglowanie jest koniecznością, życie koniecznością nie jest''. Ta sentencja odwołuje się wspaniale do sposobu myślenia dawnych gdańszczan, których życie w większości było silnie związane z morskim handlem.


Kamienice 82/83 przy ul. Ogarnej



Kamienice te mają bardzo współczesne fasady, ich wykonawcami są prof. Jacek Zdybla (zarządza pracownią malarstwa ściennego i witrażu na ASP) oraz studenci profesora. Technika jaka posłużyła do stworzenia nowej fasady nazywa się sgraffito. Polega ona na wydrapywaniu w warstwach tynku. Jako formę ozdoby kamienicy wybrano motyw gdańskich monet. Błyszczące fragmenty  zostały pokryte prawdziwym złotem.         

Jakie konkretnie monety możemy odnaleźć na fasadzie?
Nie udało mi się rozpoznać wszystkich, mimo przeszukania kilku źródeł, ale oto kilka z nich:

- talar gdański oblężniczy z 1577 r.
- 5 fenigów - flądra - z 1932 r.
- 10 fenigów z 1923 r.
- 10 fenigów - dorsz - z 1932 r.
- 1/2 guldena ze statkiem
- 2 guldeny z 1932 r. ze statkiem
- 5 guldenów z 1932 r. z Żurawiem gdańskim
- 25 guldenów z  podobizną Neptuna 
- 1 chilling/szyling/szeląg z 1808 r.
- Czterodukat z podobizną Jana III Sobieskiego
- moneta z podobizną Zygmunta III Wazy
- moneta z podobizną Stefana Batorego

A to stworzona przeze mnie ściągawka:



Kamienica przy ulicy Św. Ducha 19

                                                                                                                      
        

Najprawdopodobniej w tej kamienicy mieszkał aż do śmierci słynny gdański żeglarz i kaper Paweł Beneke. To właśnie on odpowiedzialny jest za sprowadzenie do Gdańska dzieła Hansa Memlinga, jakim jest ,,Sąd ostateczny''. Obraz początkowo ofiarowany był Bazylice Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku, a obecnie znajduje się w gdańskim Muzeum Narodowym (polecam wybrać się przy okazji odwiedzin tego niesamowitego miasta i zobaczyć na własne oczy ten imponujący tryptyk) . Na kamienicy możemy dostrzec napis ,,Renovirt 1902'', co sugeruje nam, iż w tym roku kamienica przeszła renowacje. 

                                                                                                                       

 


  




 

      Clothes & Bag - Second Hand, Shoes - Nike, Sunglasses - Forever 21, Necklaces - H&M

Przy tworzeniu notatek korzystałam m.in. z tych stron: gdanskastrefa.com, pomorskie.travel.pl, ibedeker.pl, trojmiasto.pl, periplus.pl, zamki.rotmanka.com, pl.wikipedia.org, 4wymiar.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Victoria's Secret

30 sierpnia, w środę odbyło się otwarcie pierwszego oficjalnego sklepu z pełnym asortymentem Victoria's Secret w Polsce. Na tym otwarciu nie zabrakło również i mnie, stąd dzisiaj moja mała ,,relacja'' z otwarcia, a przy okazji moja stylizacja z tamtego dnia. Jak większość pewnie się orientuje w Złotych Tarasach jak i w Galerii Mokotów już wcześniej otwarto sklepy Victoria's Secret. Jednak różnią się one tym,że znaleźć w nich można jedynie kosmetyki, perfumy, akcesoria i kilka par majtek. Nie zawierają one zatem pełnej oferty sklepów Victoria's Secret. Co zatem  znajdziemy w sklepie w Arkadii? Pełny asortyment z regularnymi cenami. W ofercie pojawiły się kolekcje min.: Victoria™, Very Sexy™, młodzieżowa Victoria's Secret PINK, sportowa Victoria Sport, a także Dream Angels™, Bombshell™. Znajdziemy tam także pełne linie najpopularniejszych zapachów. Jednym słowem w Victoria's Secret w Arkadii dostaniemy wszystko, od bielizny przez ubrania do kosmety

Casual Look

    Najbardziej klasyczny duet : biały T-shirt i jeansy. I kto powiedział,że musi być nudny? Wystarczy wprowadzić do niego trochę innowacji. Zamiast zwykłych dżinsów wybrałam te z lekkimi rozszerzeniami na dole, nawiązującymi trochę do popularnych najbardziej w latach 70 dzwonów,a zamiast prostego T-shirtu wybrałam ten  łączony z gorstem z Zary (o gorsetowym trendzie i jego historii,pisałam tutaj: https://thebiologyofstreetstyle.blogspot.com/2016/11/corset-trend-czyli-gorset-na-pierwszym.html ). Do tego moje ulubione (czego nietrudno się domyślić) pomarańczowe buty z lakierowanej skóry z Mango  i czarna skórzana kurtka.  I w ten sposób, szukając alternatyw dla tego,co najbardziej banalne powstał moim zdaniem dość ciekawy zestaw. Miłego oglądania 😊                                                                                                                                                                                     

CHRISTMAS SWEATER

Początkowo nie cieszyły się specjalną popularnością, dzisiaj mają tyle samo fanów, co przeciwników, powszechnie uważane za brzydkie, ale zabawne i urocze. Większość miłośników świąt nie wyobraża  sobie ich bez  uroczego świątecznego sweterka. Szał na ten element świątecznej garderoby trwa. Historia Świątecznego swetra Początki Przyjmuje się, że propagatorem mody na świąteczne swetry był aktor Bill Cosby, grający w serialu z lat 80 ,,The Bill Cosby Show’’.  Dzięki niemu świąteczny sweter stał się stałym elementem garderoby bohaterów świątecznych komedii. Jednak świąteczne swetry nadal nie cieszyły się dobrą sławą wśród ludzi i zwykle dawane były pod choinkę w formie wrednego, żartobliwego prezentu. Projektanci i świąteczny trend Z czasem  stosunek do tych swetrów zaczął się zmieniać,  nadal powszechnie uważane za brzydkie, ale urocze . Projektanci (m.in. Stella McCartney, Marc Jacobs) , jak i sieciówki podchwycili ten świąteczny trend i co roku pojawiają się nowe odsł